Ania z Zielonego Wzgórza – Lucy Maud Montogmery

Date
paź, 09, 2020

Z pewnością każdy zna losy jedenastoletniej Ani Shirley, która trafia pod opiekę starszego rodzeństwa farmerów, Maryli i Mateusza Cuthbert. Dziewczynka ma nieprzeciętną urodę, piegi i rude włosy, a buzia się jej nie zamyka. Ma głowę pełną pomysłów i nierzadko ponosi ją wyobraźnia. Od czasu do czasu przytrafiają się jej niecodzienne wypadki, których następstw nie sposób przewidzieć. Książka doczekała się całej masy wydań i ekranizacji. Nic jednak dziwnego. Historia dziewczynki jest świetnie opisana, doskonale obrazuje ówczesne czasy, a do tego, mimo upływu lat, niezmiennie bawi całe pokolenia.

Bardzo lubię serię o Ani z Zielonego Wzgórza spod pióra doskonałej pisarki Lucy Maud Montgomery, ale muszę przyznać, że mimo iż przez moją biblioteczkę przewinęło się wiele różnych jej wydań, tak pięknego, jak to, które pod koniec 2019 roku ukazało się nakładem wydawnictwa Olesiejuk jeszcze nie miałam. Książka ma twardą oprawę, wydrukowana została na sporej gramatury papierze, a zdobią ją pełne uroku ilustracje autorstwa hiszpańskiej artystki, Any Garcia. To książka, którą z prawdziwą przyjemnością stawia się na swojej półce, w domowej biblioteczce. Mam nadzieję, że w tym stylu z biegiem czasu ukaże się cała seria, która przecież liczy sobie aż dziewięć tomów (ostatni, dziewiąty, czyli „Ania z Wyspy Księcia Edwarda” to zbiór luźnych tekstów, po raz pierwszy w całości wydany w 2009 roku).

Gdybym miała powiedzieć, która pisarka najbardziej mnie inspiruje, z pewnością byłaby to właśnie Lucy Maud Montgomery. Wychowana została przez dziadków Alexandra i Lucy Macneill w małej wiosce na wyspie Księcia Edwarda. Inspiracją dla autorki do napisania „Ani z Zielonego Wzgórza” był artykuł w gazecie mówiący o parze, której przez pomyłkę oddano do adopcji dziewczynkę zamiast chłopca, a mimo to zdecydowali się oni ją zatrzymać oraz jej własne przygody i doświadczenia z dzieciństwa. Jej książki są pełne ciepła i miłości, ale jednocześnie przypominają nam, że nikogo w życiu nie szczędzi los.

Sądzę, że „Ania z Zielonego Wzgórza” to jedna z tych książek, które nigdy nie powinny zniknąć z kanonu lektur szkolnych. Niestety jest to też powieść, którą większość osób docenia dopiero w dorosłym życiu. Nastolatki najcześciej w ogóle nie są historią Ani Shirley zainteresowane, w najlepszym wypadku są skłonne obejrzeć ekranizację. Szkoda, bo to naprawdę wspaniała książka, obok której po prostu nie można przejść obojętnie. Ja sama jestem w niej szczerze zakochana.

 


Tytuł: Ania z Zielonego Wzgórza

Autor: Lucy Maud Montogmery

Ilustracje: Anna Garcia

Tłumaczenie: Ewa Łazińska-Małkiewicz, Katarzyna Jachimska-Małkiewicz

Seria: Ania z Zielonego Wzgórza (I)

Wydanie: I

Kategoria: klasyka

Wydawnictwo: Olesiejuk

Data wydania: 2019-11-19

★★★★★★★★★★




Vicky

Trochę nieśmiała, zawsze odrobinę rozkojarzona i najczęściej w czymś głęboko zaczytana. Kocha fantastykę i kulturę Japonii. Z zamiłowaniem tworzy opowiadania i irytuje otaczających ją ludzi.

Leave a comment

Related Posts


Przeczytaj również

Balonowa 5 – Mikołaj Pasiński

Balonowa 5 – Mikołaj Pasiński

Szkrabajekgru 6, 2020

Balonowa 5 – Mikołaj Pasiński Ta książka, pod względem ilustracji, to prawdziwa podróż w krainę fantazji. Ilustracje prowadzą nas przez…

Penny Pepper. Chaos w szkole – Ulrike Rylance

Penny Pepper. Chaos w szkole – Ulrike Rylance

Szkrabajekmar 28, 2021

Penny Pepper. Chaos w szkole – Ulrike Rylance Uwielbiam cykl o Penny Pepper, ponieważ rozwiązywanie nawet najbardziej niewinnych spraw z…

Moje ciało jest okej!

Moje ciało jest okej!

Szkrabajekmar 22, 2023

Jako nastolatka poszukiwałam książek, które tłumaczyłyby mi zawiłości dorastania. Dawno to było, więc i publikacje pojawiały się sporadycznie, a moje…

Szczęściarz

Szczęściarz

Kasialis 23, 2022

Są historie, które poruszają do głębi. Takie, które wkradają się do naszego serca i zostają w nim na zawsze. Otulają…

Łapa w górę – Ewa Zgrabczyńska

Łapa w górę – Ewa Zgrabczyńska

Kasiakwi 18, 2021

Łapa w górę – Ewa Zgrabczyńska Jak wygląda świat oczami psa? A dokładnie dwoma parami oczu młodych łajek, które przybyły…