Jeśli wydaje Wam się, że Święty Mikołaj każdej zimy otrzymuje tylko miłe listy z grzecznymi prośbami o lalki i klocki, to macie rację – WYDAJE WAM SIĘ. Dzięki tej książce możecie zajrzeć do archiwum najbardziej zwariowanych, dziwacznych i totalnie nietypowych listów, jakie dotarły do siedziby Mikołaja. Żądania okupu, zażalenia, oficjalne protesty, niecodzienne prośby… Tylko uważajcie – przy tej lekturze pospadają Wam nie tylko kapcie, ale i świąteczne skarpety!
RECENZJA KSIĄŻKI NIEDORZECZNE LISTY DO MIKOŁAJA
„Niedorzeczne listy do Mikołaja” to książka, która wchodzi w świąteczny sezon z przytupem. Lekka, przewrotna, trochę szalona. Idealna do czytania wieczorem przy choince, kiedy człowiek ma ochotę na tytuł, który poprawi humor i przemyci odrobinę dystansu do całej tej grudniowej magii.
O czym jest książka
Tytuł zdradza naprawdę niewiele, bo to nie są zwykłe listy. W tym archiwum Mikołaja znajdziecie ponad dwadzieścia wyjątkowo osobliwych wiadomości. Oficjalne protesty, skargi, podejrzanie brzmiące prośby, szantaże, pretensje reniferów, narzekania rodziców i sugestie dzieci, które potrafią być bardziej przebiegłe, niż ktokolwiek przypuszcza.
Jest list od anonimowego szantażysty z fotografią Mikołaja dłubiącego w nosie i terminem płatności ustalonym… na Boże Narodzenie. Jest Kuba, który od lat dostaje wyłącznie skarpetki i majtki – i już nie zamierza tego dłużej znosić. Jest Hania, absolutnie zdeterminowana, by otrzymać jednorożca (bez wymówek, bez „nie da się”). Jest też pismo ze skarbówki, kontrolujące nieścisłości finansowe – najwyraźniej nawet Mikołaj nie uniknie urzędowej czujności.
Dzieci piszą swoje. Rodzice piszą swoje. Renifery też mają coś do powiedzenia. Każdy list ma własny charakter, własną czcionkę i własny rytm, bo książka jest dopracowana graficznie tak, że trudno się od niej oderwać.
Moja opinia i przemyślenia
Czytałam książkę z szerokim uśmiechem. Jest lekko przewrotna, trafia do serca humorem, który nie jest ani zbyt słodki, ani przesadny. Pod spodem kryje się coś ważniejszego – świetny pretekst, żeby porozmawiać z dziećmi o kulturze osobistej, o tym, gdzie leżą granice próśb i dlaczego nie wszystko da się „załatwić” listem do Mikołaja.
Warto też zwrócić uwagę na ilustracje. Intensywne w kolorze, zabawne, czasem trochę przerysowane, dokładnie takie, jakie powinny być w książce balansującej między żartem a świąteczną atmosferą. Różnorodność czcionek i form listów działa zdecydowanie na plus. Każda strona przypomina mini-teatralny występ.
Najbardziej spodobało mi się to, jak twórcy uchwycili dziecięcą logikę. Trochę krzywą, trochę rozbrajającą, a przy tym zaskakująco konsekwentną.
Podsumowanie
„Niedorzeczne listy do Mikołaja” to książka, która daje świetną zabawę zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Humor trafia w samo sedno, forma wizualna przyciąga wzrok, a różnorodności listów trudno się oprzeć. To tytuł, który sprawdzi się w grudniowej biblioteczce, ale też jako prezent – bo łączy śmiech, lekki chaos i odrobinę refleksji.
Jeśli lubicie świąteczne książki, które nie malują grudnia samym brokatem i lukrem z pierniczków, ta propozycja pokaże Wam jego bardziej pokręconą, pełną uroku stronę. I jestem pewna, że Wasze dzieci będą się podczas lektury świetnie bawić.

Tytuł oryginalny: Letters To Never Send Santa
Tłumacz: Magdalena Jakuszew
Ilustracje: Luis San Vicente
Data wydania: 12.11.2025
ISBN: 978-83-68382-10-5
Wydawnictwo: Kropka
Stron: 48









