Lucky Luke zostaje aktorem. Brzmi, jak dobry dowcip, a jednak jest prawdą. Choć, jak zawsze, nie do końca, gdyż tylko tak nasz dzielny strażnik praworządności może rozwikłać kolejną zagadkę. To nietypowe połączenie westernu i sztuki scenicznej sprawia, że ten tom zdecydowanie wyróżnia się na tle innych przygód Lucky Luke’a. Co wyniknie z tej maskarady?
Znakiem rozpoznawczym serii jest dynamiczna akcja i niezrównany humor sytuacyjny i w tym tomie tego również nie braknie. Gościnnemu i Morrisowi udało się bardzo zręcznie połączyć klasyczne motywy westernowe ze światem sztuki i aktorstwa. Oczywiście patrząc na oba z przymrużeniem oka i w typowym dla siebie stylu lekko prześmiewczej opowieści. Lucky Luke, który na co dzień mierzy się z bandytami i niesprawiedliwością, tym razem musi odnaleźć się w zupełnie nowym, nieznanym mu środowisku. Jego relacje z ekscentrycznymi aktorami, reżyserami i widzami, zderzenie z tym specyficznym światkiem, muszą przez to prowadzić do masy nieporozumień i zabawnych sytuacji, a czytelnik nie może się przez to oderwać od lektury.
Autorzy komiksu doskonale oddają atmosferę świata teatru, tego, który widać na scenie, jak i jego kulis. Ukazują zarówno ich magię, jak i ciemną stronę. Świat aktorów kusi, przyciąga, zachwyca i zadziwia. Postacie w tym tomie są wyjątkowo barwne i charyzmatyczne, ale nie mogą być inne, skoro udało im się oszukać tyle osób. Na szczególną uwagę zasługuje to, jak widzowie reagowali na to, co dzieje się za sceną. Kompletnie nie rozumieli, że to fikcja, chcieli aresztować aktorów grających osoby mijające się z prawem. Tymczasem za sceną… No ale nie niszczmy przyjemności z poznania historii samodzielnie.
Rysunki Morrisa, jak zawsze, są pełne detali i ekspresji. To jest mistrz i nie ma tu z czym dyskutować. Dodaje historii Goscinnego nie tylko charakterystycznego rysu, ale wyposaża ją w ogromny wachlarz emocji i dodatkowych znaczeń. Każdy rysunek niesie z sobą niuanse ubogacające historię humorem lub dramatyzmem.
Czy warto sięgnąć po „Białego Jeźdźca”? Jak najbardziej! To komiks, który dostarcza solidnej dawki rozrywki, a jednocześnie wprowadza historyczne ciekawostki. Szalenie dobrze bawiłam się, obserwując, jak bohaterowie reagują na zmyślone historie odgrywane na ich oczach i myślałam, że chciałabym zobaczyć interpretację odbioru kina na Dzikim Zachodzie w wykonaniu tej dwójki. Ten zeszyt wydaje się inny od poprzednich, ale po raz kolejny okazuje się, że potrzeba walki o sprawiedliwość jest w Lucky Luke’u wartością nadrzędną. I właśnie za to kochamy tę postać, prawda?
Katarzyna Boroń
Scenariusz: René Goscinny
Rysunki: Morris
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Tytuł: Lucky Luke: Biały Jeździec
Tytuł oryginału: Le Cavalier Blanc
Seria i nr tomu: Lucky Luke, tom 43
Wydawnictwo: Egmont
Wydanie: I
Data wydania: 2025-03-26
Kategoria: Komiks
ISBN: 9788328171763
Liczba stron: 48