Wiadomo, że posiadanie zwierzaka w domu, to nie tylko radość i dobra zabawa. To przede wszystkim odpowiedzialność i świadomość, że z nowym domownikiem trzeba być przygotowanym na straty, a także duże wydatki. I chociaż świadomi tego mówimy sobie, że nie, bo jest tyle powodów przeciwko to czasem serce wybiera za nas.
Zarys fabuły
Jest sobie rodzina, w której dzieci od dawna próbują namówić mamę na psa w domu. Ona niestety za każdym razem odmawiała i miała dużo argumentów przeciwko. Wszystko zmieniło się, gdy pewnego dnia zobaczyła w internecie zdjęcie małego pieska. To była. Miłość od pierwszego spojrzenia i tak oto Lotta poszerzyła rodzinę. Mama i dzieci były pewne, że szybko uda im się ją wychować, nie wiedzieli jednak, że to nie ludzie wychowują psy, a oni ich. Jak Lottcie udało się z jej ludzkim stadem?
Kochamy zwierzęta, a psy są szczególnie nam bliskie. Sama mam kundelka, który trzęsie całą rodziną i odwiedzającymi nas osobnikami. Dlatego też chętnie z Potworkami sięgamy po tytuły, w których te czworonogi są głównymi bohaterami. Dlatego też Lotta trafiła w nasze ręce i na długi czas skradła całą uwagę. Co takiego ma w sobie ta książka?
Słów kilka o szacie graficznej
Na początku warto wspomnieć o ilustracjach Marianny Sztymy, która stworzyła niesamowity dodatek do treści, a nawet ją swoimi pracami wzbogaciła. Utrzymane w stylu starych bajek. Pełne stonowanych kolorów, ale przede wszystkim emocji, widocznych nie tylko u ludzi, ale i samej Lotty. Od razu dostrzega się miłość, radość, strach i oburzenie (głównie u pieseła, gdy ponownie „niesłusznie” posądzono ją o coś). Warto wspomnieć, że oprócz kolorowych ilustracji pojawiają się również czarno białe z cyklu z rozważań, gdzie głos oddano samej Lottcie. Te kadry są, moim zdaniem, najlepsze.
Moje wrażenia
Lotta jest swego rodzaju prezentem dla tytułowej bohaterki z okazji jej dziesiątych urodzin, a także wyrazem miłości. Okazanej słowami, a nie tortem z psich parówek. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Lotta może tej książki zbyt mocno nie doceni, ale mali i duzi czytelnicy swój zachwyt mogą już wyrazić. I jest czym, bo książka nie jest opowieścią o stadzie tytułowej suczki, ale o niej samej i jej perypetiach z nimi. Co prawda opowiedziana przez jedno z dzieci, ale jednak. No a wiadomo, że ludzi czasem trudno wychować. Książeczka niewielka objętościowo, krótkie rozdziały to opowiastki z tego, co się dzieje w życiu Lotty od momentu trafienia do swojej rodziny. Zabawne, dające do myślenia i uczące.
Na zakończenie
Lotta to jedna z tych lektur, które czyta się na raz i wielokrotnie do niej wraca. Powieść bawi, wzrusza, a także jest idealnym wstępem do rozmów z dziećmi o posiadaniu psa w domu. Autorka równoważy radość, jaką daje posiadanie czworonoga z obowiązkami z tego wynikającymi. Uczula, że stworzenie to nie zabawka i jak już do nas trafi, to trzeba się nim zająć i być pewnym, że się nie znudzi. Bo taki członek rodziny to siusiu na podłodze, pogryzione rzeczy, wizyty u weterynarza i duże wydatki. Jednak oprócz tego pokazuje, jak mocno pieseł potrafi kochać i owinąć nas sobie wokół małego pazurka. Gdy pokochamy, to łatwo jest nas wrobić, gdy patrzy tym skrzywdzonym wzrokiem, a tego uczą się bardzo szybko.
Czy polecamy? Oczywiście! Lotta to cudowna książka pełna humoru i miłości. Wywołuje uśmiech na twarzy, jest mądrze napisana i przywołuje wspomnienia ludzkim stadom ich perypetie z czworonożnymi głowami rodzin. I wiecie co? Gdyby nie taka Lotta byłoby nam smutniej i gorzej. Bo nikt tak nie obdarowuje miłością, jak wdzięczny pies.
Audiobook (czyta): Milena Staszuk
Autor: Zofia Stanecka
Ilustrator: Marianna Sztyma
Tytuł: Lotta, czyli jak wychować ludzkie stado
Wydawnictwo: Kropka
Wydanie: I
Data wydania: 2021-07-07
Kategoria: literatura dziecięca (7+)
ISBN: 9788366863149
Liczba stron: 136