Mały Luke psoci, broi, zadaje pytania, szuka odpowiedzi, bawi się i uczy pod okiem Sama. I wciąż bawi przebiegłością i sprytem w wychodzeniu z opresji.
Kilka słów o młodym Lucky Luke
Lubię opowieści z dzieciństwa Lucky Luke’a. Chyba najbardziej przez ich format, bo to krótkie, czasem nawet nie jednostronicowe historyjki, anegdotki i śmieszne urywki z życia małego kowboja. Można otworzyć zeszyt w dowolnym momencie i czytać na wyrywki. Co prawda nie skończy się tylko na paru stronach, bo całość wciąga i ani się człowiek obejrzy, a już koniec. Większość opowieści jest nie tylko do śmiechu, prawie każda czegoś uczy, z niemal każdej można wyciągnąć jakieś wnioski. Najbardziej jednak poruszyła mnie pierwsze opowieść, gdy Luke staje przed pytaniem, czy mówić dziecku, że nie jest biologicznym dzieckiem. Jestem przekonana, że ten fragment poruszy serca każdego rodzica, nie tylko tego adopcyjnego. Kto ma w domu nastolatka, ten wie, że czasem i od biologicznych dzieci można usłyszeć pytanie, czy nie jest przypadkiem adoptowane. Oczywiście ta historia nie daje recepty na to, jak odpowiedzieć na takie pytanie, ale niesie otuchę i nadzieję. I świadomość, że nie jest się samemu, choć to tylko rysunkowi bohaterowie.
Komiks dla starszych i młodszych
Jak zwykle sporo jest tu też o odwadze, przyjaźni, uczciwości i zwyczajnej ludzkiej przyzwoitości. Luke od małego uczy, że nie liczy się kolor skóry, czy stan majątkowy rodziców, żeby się dobrze bawić i dobrze do siebie odnosić.
Co jeszcze bardzo lubię w zeszytach o Luke’u? Dopiski „Czy wiesz, że…” To prawdziwa kopalnia wiedzy, ale nie takiej powszechnej, ale perełek, ciekawostek, które naprawdę miło poczytać i potem błysnąć wiedzą. Są tam zarówno tematy związane konkretnie z Dzikim Zachodem, jak długość ładowania karabinu, czy język Indian, ale dowiemy się z nich również co nieco o świętym Mikołaju, a także pośmiejemy się z braku filmików na YouTubie. Zastanawiacie się, co ma wspólnego Lucky Luke z YouTubem? Koniecznie sięgnijcie po ten zeszyt.
Szata graficzna
Rysunki są inne, niż te, do których przyzwyczaili nas ojcowie kowboja. Achde ma swój styl i jednym pasuje, innym nie. Mój syn nie jest fanem tej kreski, ale lubi opowieści, więc przeboleje. Ja z kolei dorosłej wersji kowboja w wykonaniu tego rysownika nie umiem ścierpieć. Ale to czysto ideologiczna kwestia i siedzi tylko w mojej głowie, bo rysunkami w zeszytach o dziecku jestem zachwycona. Podoba mi się kreska, wyrażanie emocji, wszelkie ozdobniki, po prostu wszystko. Razem z treścią sprawia to, że chętnie wracam do tych zeszytów. Natomiast moje dzieci wszystkie części „Kid Lucky’ego” po prostu zaczytują na śmierć.
Katarzyna Boroń
Scenariusz: Achde
Rysunki: Achde
Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
Tytuł: Kid Lucky Podążaj za strzałą
Tytuł oryginału: Kid Lucky 4: Suivez la Fleche
Seria i nr tomu: Kid Lucky 4
Wydawnictwo: Egmont
Wydanie: I
Data wydania: 2023-04-12
Kategoria: komiks, dla dzieci, dla młodzieży
ISBN: 9788328160286
Liczba stron: 48