Lucky Luke na siodełku – Mawil
Kowboj nie istnieje bez dwóch rzeczy, swojego konia, wiernego wierzchowca, który przemierza z nim prerię i swojej broni. Mawil ma na to jednak inny pomysł i sadza Lucky Luke nie w siodle, a na siodełku i w ten sposób każe mu przemierzyć całą Amerykę Północną. Co wyszło z tego mariażu? Co na to Jolly Jumper? I w końcu, czy autorowi udało się doścignąć fenomen twórców dzielnego, samotnego kowboja?
Przyzwyczajona do kanciastej kreski serii Morrisa i Gościnnego z pewną dozą nieufności podchodzę do kontynuatorów dzieła. Mój syn, który jest ogromnym fanem kowboja i część komiksów zna na pamięć, również preferuje tamte zeszyty. Jednak do dzieła Mawila podszedł z ogromnym entuzjazmem, a i mnie się udzieliło, choć zachwytu jednak nie wywołało. Jestem tradycjonalistką, jeśli chodzi o kowboja. Ten Lucky Luke jest tak inny od „starych” przygód kowboja, że można potraktować jak zupełnie inną historię. Zmienia się bowiem nie tylko kreska, ale też cały styl. Owszem, nadal jest zabawnie, ale zupełnie inaczej. Są rysunki, gdzie w jednej sytuacji widzimy trzech Lucky’ów, nawet na okładce kowboj robi co innego, niż jego cień. To jest zabawne, nowe, odkrywcze. Dzięki temu nie myślimy o tym, że broda Luke’a zrobiła się okrągła, ale o treści.
Autor dał się ponieść wyobraźni. Luke próbuje pomóc producentowi nowoczesnego roweru dotrzeć na czas na wyścig. Nie sprzyja mu nikt – ani twórca welocypedu, ani Indianie, ani złoczyńcy. Nawet Jolly Jumper pogrążył się w rozpaczy i nie wspiera go swą obecnością. I choć bardzo żal mi konika, to jednak przygody na rowerze nie mają sobie równych. Mnie najbardziej rozbawił fragment o zestawie naprawczym oraz ten, gdy Indianie próbują okiełznać „drucianego osła”, jak nazywają rower. Zdecydowanie nie wyobrażam sobie tej sceny z Jolly Jumperem.
Lucky Luke musie przemierzyć pustynię, przetrwać stado pędzących bizonów, a co najważniejsze, zdążyć. Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, wychodzi zadziwiająco bez szwanku ze wszystkich tych ciężkich sytuacji, ale dzieciakom się to podoba. Wszak to nieustraszony kowboj, ukochany bohater. Ja patrzę na to bardziej realnie, ale cóż, takie historie rządzą się swoimi prawami.
To jest absolutnie wyjątkowa opowieść o Lucky’m Luke’u. Począwszy od twardej oprawy zeszytu, a skończywszy na nietuzinkowym pomyśle. Jednak wszystko kończy się dobrze, kowboj odjeżdża na swym wiernym rumaku w stronę zachodzącego słońca. Wszystko wraca na swoje tory, przygoda może zacząć się od nowa. A przecież o to chodzi, prawda?
Katarzyna Boroń
Scenariusz: Mawil
Rysunki: Mawil
Tłumaczenie: Katarzyna Łakomik
Tytuł: Lucky Luke na siodełku
Tytuł oryginału: Lucky Luke settelt um
Seria i nr tomu: Lucky Luke
Wydawnictwo: Egmont
Wydanie: I
Data wydania: 2022-10-12
Kategoria: komiks
ISBN: 9788328152953
Liczba stron: 64