Czy można jeszcze bardziej podkręcić fabułę? Naprężyć i naszpikować ją taką ilością zwrotów akcji, że będzie napięta jak struna w mitycznej czarodziejskiej harfie? Okazuje się, że tak. Brandon Mull nie pierwszy raz pokazał, że fantastyczne światy ogranicza tylko nasza wyobraźnia i to od nas zależy, czy i w ogóle będą miały granice. Uważam, że cała twórczość tego autora zapisze się w historii literatury na długie lata. Jego książki są niesamowicie wciągające, pełne fantastycznych istot oraz bajecznie kolorowe. Oczywiście nie brakuje w nich również mroku, który występuje zawsze tam, gdzie pojawia się słońce.
Kilka słów o fabule
“Mistrz Igrzysk Tytanów” to czwarty tom serii “Smocza Straż”. Tym razem wyruszamy z głównymi bohaterami do ostatniego ocalałego smoczego azylu, którym włada potomkini gigantów – Imani. To miejsce różni się od pozostałych, w których umieszczono smoki. W Dolinie Tytanów te gady traktowane są jak zwierzęta. Smoki są w pełni poddane olbrzymom. Jest to drzazga w oku Celebranta, który szykuje się do ataku na azyl. Nie może tego zrobić jednak bez odpowiedniego przygotowania. Tymczasem Seth dalej szuka swoich wspomnień, a Kendra ze wszystkich sił stara się odnaleźć brata. Po drodze czekają na nich niebezpieczne misje pełne legendarnych przedmiotów i przeciwników do pokonania. Czy tym razem uda im się doprowadzić misję ratowania smoczego azylu do końca? Jak poradzą sobie, działając osobno? I czy w końcu połączyli siły? Mull nie zwalnia tempa i mogę obiecać, że na pewno nikt nie będzie się nudził podczas lektury tej części “Smoczej Straży”.
Moja opinia i przemyślenia
Bardzo podobał mi się pomysł na smoczy azyl, różniący się od pozostałych. W Dolinie Tytanów smoki traktowane są jak służący, czasami nawet jak zwierzęta mające służyć swoim panom. Zupełnie kłóci się to z naturą tych stworzeń i aż dziw bierze, że się na to godzą. Królowa olbrzymów rządzi jednak twardą ręką i za najmniejszy przejaw nieposłuszeństwa karze śmiercią. Sądzę, że jest to dostateczny argument, aby nie wszczynać rebelii. Kiedy jednak uciemiężone smoki zyskują wsparcie z zewnątrz, sytuacja zmienia się diametralnie.
Ciekawe jest też to, jak Brandol Mull splata ze sobą i rozplata różne wątki. W tym tomie Seth dalej szuka swojej tożsamości, spotykając po drodze wiele ciekawych postaci, z którymi los często łączy go na dłużej. Wydaje mi się, że Mull ma taki worek z różnymi bohaterami i po prostu umieszcza je na kartach swojej książki z myślą: “O, teraz się przydasz”. Zaskakujące jest jednak to, że każda postać idealnie wpasowuje się w fabułę. I chociaż występuje tu wiele osobowości, wszystkie idealnie się ze sobą komponują, tworząc niesamowicie różnorodny, ale i spójny świat.
Podsumowanie
Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na epickie zakończenie serii “Smocza Straż”, ponieważ to, co zaserwował nam Brandon Mull w czwartej części – “Mistrz Igrzysk Tytanów” – powinno przejść do legendy. Szczerze polecam zapoznać się z twórczością tego autora, ponieważ to trochę tak, jakbyśmy trafili na bajkowy rollercoaster – emocje, przygoda i włochaty tyłek satyra w tle.
Zobacz Również:
Smocza Straż (tom 1)
Gniew Króla smoków (tom 2)
Karolina Kosek
Autor: Brandon Mull
Tłumaczenie: Lisowski Rafał
Illustrator: Brandon Dorman
Tytuł: Pan Widmowej Wysypy
Tytuł oryginalny: Wrath of the Dragon King
Seria i nr tomu: Smocza Straż.3
Wydawnictwo: WAB
Wydanie: I
Data wydania:19.05.2021
Kategoria: fantastyka młodzieżowa
ISBN: 9788328086456
Liczba stron:528