Poradniki wychowania zwykle są albo bardzo trudne do zrozumienia przez nieprzystosowanego do żargonu psychologicznego rodzica albo podają gotowe rozwiązania. Ta książka jest inna.
Kilka słów o wnętrzu
„Mamo, nie krzycz” to dobra pozycja dla utożsamiających się z rodzicielstwem bliskości i publikacjami autorstwa Jespera Juula, Byrona Katie czy Joachima Bauera. Choć zawiera sporo przykładów, bardzo często kładzie nacisk, że każde dziecko i rodzic są inni. I jeszcze na coś: to nie dziecko jest winne, że krzyczysz. Powodem krzyku rodzica jest jego niepoukładane emocjonalne wnętrze
Jednak nie należy się zrażać, bo to wcale nie pozycja, która wychwala rządy malucha. Absolutnie nie! Podstawą kontaktu i wspólnego zrozumienia według autorek publikacji jest rozmowa i rozumienie swoich emocji. Jednak aby zrozumieć emocje dziecka, najpierw musi je przepracować rodzic. To dlatego w książce bardzo dużo jest list, pomysłów i sposobów na sprawdzenie co może być powodem złości i krzyku, jakie mogą być sposoby dla rodzica, by poradzić sobie z negatywnymi emocjami bez ranienia siebie i innych. Sporo jest też ćwiczeń rozwojowych i relaksujących.
Zadowolona mama to zadowolone dziecko
Czemu ma to wszystko służyć? Relaksowi. Autorki zauważają, że zadowolona mama, to zadowolone dziecko, ale też że dziecko nigdy nie jest szczęśliwsze niż jest matka. To przede wszystkim ona powinna pomyśleć o sobie. Przyrównują nawet kryzysy wychowawcze do problemów podczas lotu, kiedy to maskę tlenową najpierw matka zakłada sobie, a potem dziecku. Bo to ona powinna być cały czas przytomna, ona chroni i prowadzi dziecko, nie odwrotnie.
Sporo właśnie tu odniesienia właśnie do matek, choć zauważają, że także zdrowa relacja między rodzicami jako parą są ważne dla dziecka. Ojciec tak jakby jest tu pomijany. Szkoda.
Za to bardzo trafnie diagnozowane są powody matczynych krzyków. Podłożem zwykle są pierwsze lata życia jeszcze jako dzieci. Nasze pokolenie zostało wychowane w zupełnie innym światopoglądzie wobec dzieci. Były one traktowane przedmiotowo, z naciskiem na tłumienie emocji czy „bycie grzecznym”. Wzmaga to wewnętrzny stres i sprawia, że często nie potrafimy w te pierwsze dziewięćdziesiąt sekund zatrzymać się, zobaczyć wewnętrznie swoją złość, zwizualizować ją, by zrozumieć. Dajemy się jej ponieść. I tego uczymy dzieci. A przecież nie chcemy.
Na zakończenie
Już tytuł jasno pokazuje problemy książki: „Mamo, nie krzycz”; jeśli to robisz, nie jesteś w porządku. Autorki oczywiście chcą przyjąć postawę terapeutyczną, ale jednocześnie mogą sprawiać wrażenie, że obwiniają matkę za dysfunkcję relacji. Mam nadzieję, że to był raczej przypadek. Jeśli sięgniecie po tą publikację, nie odczuwajcie poczucia winy za problemy w relacji z dzieckiem. Jak wskazują autorki – zdarza się to każdemu, nawet osobom, które na co dzień wychowują cudze dzieci czy pracują z nimi.
Myślę, że książka oferuje niewiarygodnie dobre podejście i otwiera oczy na to, dlaczego ludzie rzeczywiście reagują w taki, a nie inny sposób. Napisana jest łatwo i zrozumiale. Może zaskakiwać, że bardziej skupia się na osobie samego rodzica niż dziecka, na które tenże krzyczy. Ale nie było to niemiłe zaskoczenie. Bo jeśli człowiek chce coś zmienić, musi najpierw zacząć od siebie, prawda?
Monika Kilijańska (KonfabulaPL)
Autor: Jeannine Mik, Sandra Teml-Jetter
Tłumaczenie: Małgorzata Chudzik
Tytuł: Mamo, nie krzycz
Tytuł oryginalny: Mama, nicht schreien!
Seria i nr tomu:
Wydawnictwo: Muza
Wydanie: I
Data wydania: 2022-03-16
Kategoria: poradnik
ISBN: 9788328721012
Liczba stron: 224