Lepiej iść z przyjacielem w ciemności niż samemu w świetle. (Helen Keller)
Nigdy nie wiemy, co może wydarzyć się danego dnia. Może zapowiadać się jak każdy inny, ale wystarczy słowo, nowo poznana osoba i wszystko się zmienia. Nagle zaczyna się przygoda życia, w której wszystko jest możliwe, ale najlepsze jest to, że możemy zyskać przyjaciół i przeżyć niesamowite chwile.
Zarys fabuły
Irpy jest krainą magiczną i niezwykle kolorową, a w jej środku znajduje się dom świniomaga. Mieszka on w nim ze swoją przybraną wnuczką Beą, która pomaga mu w codziennych obowiązkach oraz w przyrządzaniu dla mieszkańców z pobliskich okolic leków i mikstur. Jednak pewnego dnia wszystko się zmienia, bo podczas zbierania ziól dziewczyna spotyka Cada, będącego Galdurianem, który szuka właśnie jej dziadka. Uważa, że tylko czarodziej jest w stanie mu pomóc, ale gdy docierają do domu, okazuje się, że udał się w nieznane. Bea postanawia wbrew prośbom dziadka ruszyć na jego poszukiwanie, a Cad rusza razem z nią. Czy uda im się odnaleźć staruszka i co ich czeka po drodze?
Utracone światło to księga pierwsza serii Lightfall, która z miejsca zachwyca swoją okładką, a gdy czyta się opis ciekawość tego, co znajdziemy w środku, wzrasta jeszcze bardziej. Magiczna kraina, fantastyczne istoty oraz przygoda pełna niebezpieczeństw i zagrożenie czające się w mroku. Nie mogliśmy przejść obojętnie obok tak intrygującego tytułu. Czy było warto?
Słów kilka o szacie graficznej
Jak na powieść graficzną przystało, to obraz jest tutaj najważniejszy i muszę przyznać, że już dawno nie było dane czytać nam tak pięknie wydanej historii. Już sama okładka daje przedsmak tego, co znajdziemy w środku. Od pierwszych stron przenosimy się do krainy nieco niepokojącej, ale równocześnie niezwykle fascynującej. Pełnej kolorów, przeróżnych barw, istot i życia. Każda ze stron zachwyca detalami i różnorodnością otoczenia. Tim Probert swoimi pracami ukazuje nie tylko postacie, ale i otoczenie, naturę, rzeczy, budynki. To naprawdę całościowo wygląda niesamowicie.
Moje wrażenia
Tim Probert stworzył powieść graficzną, w której nie ma mowy o nudzie. Autor sprawił, że od pierwszych stron czytelnik zachwyca się ilustracjami, a treść idealnie się z nimi uzupełnia. Cały czas coś się w tej historii dzieje i czy to za sprawą tekstu, czy obrazu, czytelnika pochłaniają wydarzenia, charyzmatyczni bohaterowie oraz akcja, która nie zwalnia nawet na chwilę. Piękne w tej historii jest ukazanie różnic między bohaterami oraz tego, że pomimo nich może narodzić się przyjaźń. Taka, która pomaga pokonać lęki, a także samotność. Utracone światło to powieść drogi, do wszystkiego trzeba dotrzeć, czy to maszerując, czy układając sobie w głowie.
Na zakończenie
Decydując się na czytanie tego komiksu, czułam, że to dobry wybór, ale nawet przez chwilę nie podejrzewałam, iż Utracone światło zachwyci Potworki i mnie tak mocno. W tej historii wszystko jest dopracowane i nie ma się do czego przyczepić. Mamy emocje, przygodę, są niesamowici bohaterowie, jest magia i fascynująca fabuła. Tim Probert zadbał o każdy szczegół, nakreślił wydarzenia tak, że od historii nie da się oderwać, a po zakończeniu pozostaje żal, że tak zakończyła się ta wyprawa do magicznej krainy. Powieść graficzna dla nieco młodszych i tych starszych – przyciąga kolorami, ale i nutką niebezpieczeństwa.
Oczywiście Utracone światło polecamy i ostrzegamy, by od razu zaopatrzyć się też w Cień ptasich skrzydeł, bo po zakończeniu potrzeba chwycenia za kontynuację jest ogromna! Pokochacie ten tom, za szatę graficzną, za bohaterów oraz ogólnie za klimat.
Autor: Tim Probert
Ilustrator: Tim Probert
Tłumaczenie: Karolina Post-Paśko
Tytuł: Utracone światło
Tytuł oryginału: The Girl & The Galdurian
Wydawnictwo: Wilga
Wydanie: I
Data wydania: 2023-10-11
Kategoria: literatura dziecięca
ISBN: 9788366526198
Liczba stron: 256
Lightfall
Utracone światło | Cień ptasich skrzydeł