Smok życzeń

Date
wrz, 15, 2021

Rettelingi i adaptacje znanych baśni są teraz w modzie i jeden z serwisów streamingowych podchwycił pomysł. Wziął opowieść o Alladynie i dżinie, przeniósł ją do współczesnych Chin, trochę dodał, trochę ujął i… powstał „Smok życzeń”. Animacja, którą oglądałam z zapartym tchem i wypiekami na twarzy, bo naprawdę mi się spodobała. Wspaniała opowieść o przyjaźni, miłości, poświęceniu, ciężkiej pracy, rodzinie i …magi!

Lina i Din poznają się w szkole. Oboje wyróżniają się na tle innych uczniów. Pojawia się między nimi przyjaźń i zaczynają spędzać ogrom czasu wspólnie. Razem się uczą, bawią, mają swoje sekrety i tajemnice. Niestety, sielanka nie trwa długo. Lina i jej ojciec wyprowadzają się z dzielnicy, w której mieszka Din. Mija kilka lat – dziewczyna staje się sławną modelką, a Din studiuje. Marzeniem jego matki, która ciężko pracuje na to, aby mieli za co żyć, jest by jej syn ukończył dobrą uczelnię i znalazł pracę. Din chce „odświeżyć” przyjaźń z dawną znajomą. Postanawia wybrać się na jej przyjęcie urodzinowe, ale niestety, jego plan nie wypala już przy pierwszym punkcie. Nie spodziewa się, że w małym czajniczku siedzi smok, który ma za zadanie spełnić jego trzy życzenia.

Nie spodziewałam się, że ta animacja może tak wciągnąć. Dość wyraźnie widać inspirację baśnią o Alladynie, ale twórcy wiedzieli co zrobić, aby nie znudzić widza. Ciekawym zabiegiem jest fakt, że scenarzyści przenieśli akcję do współczesnych Chin, zwiększyli rolę rodziców bohaterów, a dżina zmienili w … smoka! Takiego, który chce spełnić trzy życzenia, aby dostać się do miejsca docelowego. A Din jest jego ostatnim panem na drodze do wieczności… Dodatkowo, o istnieniu magicznego czajniczka (rewelacyjny pomysł!) wiedzą ci źli i zrobią wszystko, aby go zdobyć. Nie zabraknie w „Smoku życzeń” trudnych emocji, ale także i chwil zabawnych czy takich, które wywołają uśmiech na twarzy odbiorców.

„Smok życzeń” to piękna animacja, która pokazuje, że to nie złoto czy diamenty są ważne w życiu – że zamiast tego należy skupiać się na innych wartościach: przyjaźni, miłości, rodzinie, i je pielęgnować. Widzi to Din, ale i Lina, która wolała mieszkać w biednej dzielnicy, otoczona ludźmi, którym na niej zależało, niż w wielkim domu, otoczona przez pochlebców, będących tam tylko dlatego, że jej ojciec ma pieniądze.

Nie zabrakło w animacji scen walki, zwrotów fabularnych, które zaskakują, a także ciekawych rozwiązań. Czy nowa wersja Alladyna – a raczej Dina – zasługuje na pochlebstwa? Jak najbardziej!

Kasia

Położna. Mama Gabrysia. Książki kocham czytać od dzieciństwa, a teraz poznaje świat powieści dla dzieci. Kocham mój zawód, ale spełniam się także pisząc i szydełkując. Ciągle chcę doświadczać czegoś nowego.

Leave a comment

Related Posts


Przeczytaj również

Wilk lew i ja – Christelle Chatel, Prune de Maistre

Wilk lew i ja – Christelle Chatel, Prune de Maistre

Szkrabajeklut 25, 2022

Wilk lew i ja – Christelle Chatel, Prune de Maistre Książka „Wilk, lew i ja” została napisana na podstawie scenariusza,…

Warszawska powieść przygodowa z elementami fantasy!

Warszawska powieść przygodowa z elementami fantasy!

Kasiacze 9, 2021

Ula i Felek to współcześni nastolatkowie, których naprawdę wiele różni. Ona bez trudu nawiązuje przyjaźnie, on z kolei uchodzi za…

Pan Pies i Jeżyk Perzyk – Ben Fogla

Pan Pies i Jeżyk Perzyk – Ben Fogla

Szkrabajeksie 22, 2022

“Pan Pies” to pierwszy tom opowiadań o przygodach tytułowego bohatera. W tej części Pan Pies wybiera się na “gapę” na…

Jestem królewną – Katarzyna Strojny

Jestem królewną – Katarzyna Strojny

Michellemar 18, 2021

Jestem królewną – Katarzyna Strojny Co prawda jestem mamą dwóch chłopców, ale… Jeden z nich uparcie twierdzi, że jest królewną…

Moje ciało, Mój dzień, Emocje, Zwierzęta. Dlaczego warto czytać książeczki Montessori?

Moje ciało, Mój dzień, Emocje, Zwierzęta. Dlaczego warto czytać książeczki Montessori?

Kasialut 14, 2022

Moje ciało, Mój dzień, Emocje, Zwierzęta. Dlaczego warto czytać książeczki Montessori? Metoda wychowania dzieci według Marii Montessori jest bardzo ciekawa…