Nierozłączki. Lilka i Pestka wydają gazetę – Annie Barrows
Dziewczynki potrzebują pieniędzy. Na jedzenie. Spokojnie, nie jest tak źle, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Po prostu marzą o serze w wosku, a rodzice, o zgrozo, nie chcą im dać tych pieniędzy, mówiąc, że można kupić normalny ser w dużo niższej cenie. Dziewczynki jednak się uparły i same chcą zarobić pieniądze.
I to w zasadzie powinno zapalić światełko ostrzegawcze w każdym, kto zna Lilkę i Pestkę. Bo one pomysły mają raczej niebanalne i każdy może się skończyć katastrofą. Tym razem jednak dziewczynki postanawiają posłuchać taty jednej z nich i wydać gazetę. Bo on tak robił, jak był mały i zarabiał pieniądze. Jednak to nie może być byle jaka gazeta, to musi być coś, co każdy będzie chciał czytać, a więc najlepiej plotki z sąsiedztwa. Tylko oczywiście, takich plotek na szybko nie da się znaleźć, więc Lilka z Pestką szukają głębiej.
Ta książka jest zaprzeczeniem wszelkiej etyki dziennikarskiej. A jednak bawi wręcz do łez. Dziewczyny nie mają skrupułów, gonią za sensacją nie gorzej, niż niejeden paparazzi i w końcu dopinają swego. Godne pochwały jest ich dążenie do celu, środki… no cóż, te zdecydowanie mniej. Jak ktoś koniecznie chce się doszukać wartości edukacyjnej, to będzie miał tu pole do popisu, choć jestem pewna, że sam młody czytelnik zobaczy masę wad i nierzetelności w zachowaniu przyjaciółek. Jednak pamiętać należy, że dziewczynki nigdy do najgrzeczniejszych nie należały, a większość ich pomysłów jest z piekła rodem. Jednak nadal pozostają sympatycznymi bohaterkami, takimi zwyczajnymi. Powiedzmy sobie szczerze, dzieciaki właśnie takie są. Broją, psocą, wymyślają, nie zawsze są uczciwe i dobrze wychowane. I w tym jest siła tych książek. W Lilce i Pestce dzieciaki znajdą odbicie siebie, swoich trosk, problemów, myśli i zachowań. Mogą się stać przyjaciółkami, takimi z sąsiedztwa, choć one mieszkają na kartach powieści.
Przez chwilę uważałam, że tytuł oryginału jest dużo wymowniejszy, bo cała przygoda rozkręca się na dobre, dopiero gdy sąsiedzi dostają gazetę z nowinkami wytropionymi przez młode dziennikarki. Jednak potem pomyślałam, że za dużo zdradza i jest dobrze tak, jak jest.
Pamiętajcie, że to ósma część przygód Lilki i pestki. Jednak jeśli nie znacie wcześniejszych, nie musicie się przejmować, bo każda książka stanowi osobną całość i nie musicie czytać po kolei. Jednak zachęcam do wzięcia do ręki poprzednich części, bo każda prezentuje sobą coś innego.
Katarzyna Boroń