Król, który bał się ciemności – Emily Haworth-Booth
Jedną z rzeczy, które lubię, czytając jako dorosła osoba książki dla dzieci, są niedopowiedzenia. Zapraszają one do interpretacji, przemyślenia, wzmacniają więź czytelnika, małego czy dużego, z książką. Właśnie to osiąga debiut Haworth-Booth.
W ciekawie ilustrowanej książce „Król, który zakazał ciemności” autorka przedstawia czytelnikowi młodego księcia. Tak jak wiele dzieci, także on bał się ciemności. Jednak jako ktoś, kto jest świadomy przyszłej władzy, nie walczy on ze swoim strachem. Wszak może zakazać tego, co go niepokoi, zakazać ciemności. Życzenie całkiem ciekawe, nawet możliwe do spełnienia. Wystarczy trochę agitacji politycznych, propagandy, fake newsów i voilá: przepis na udane wprowadzenie całodziennego światła w państwie gotowy. Okazuje się bowiem, że mało kto tęskni za ciemnością, wszyscy chcą się całe noce bawić na ulicach, nie bać się czających w cieniu zbirów czy pozwolić, by mrok kradł oszczędności życia. Dopiero gdy ludzie zaczynają cierpieć z nadmiaru światła, kiedy ich organizmy są zmęczone, ale nie mogą skutecznie odpoczywać, narasta bunt. A jeśli ciemność jest do życia potrzebna?
Historia jest prosta, jednak dużym walorem jest oprawa graficzna. Kombinacja tuszu, akwareli, węgla drzewnego, kredki kontrującej i ołówka stwarza monochromatyczno-żółty świat, który dopiero w momencie zakończenia walki światła z cieniem ukazuje wszystkie barwy życia. Haworth-Booth nie boi się całostronicowych kadrów, pustych miejsc. Pokazuje nam przy tym, że te braki, te puste miejsca, zacienione i oświetlone, są tak samo potrzebne.
Ciekawym z mojego dorosłego punktu widzenia jest uwypuklenie działania propagandy. Tłumowi można wszystko wcisnąć, nawet największą głupotę, o ile będzie ona często przekazywana przez wszystkie media, poparta „naukowymi” dowodami, anegdotami i najzwyklejszymi plotkami. Jakże jest to powszechne w otaczającym nas świecie. Dobrze, że ta historia uczy, by nie wierzyć ślepo we wszystko, co się słyszy.
Jak widać, książka ma wiele warstw i przekazuje wiele lekcji. Mali czytelnicy dowiedzą się, że warto powiedzieć komuś o swoich zmartwieniach i poprosić o pomoc, aby znaleźć rozwiązanie, że wszystko da się przepracować i nie trzeba trzymać np. strachu w sobie. Starszym małym, samodzielnym czytelnikom zapewne zapadnie w pamięć potrzeba słuchaniu rad, docenienia mądrości i doświadczenia innych oraz potrzebie przemyślenia swoich planów.
To pięknie ilustrowana książka z obrazkami. Krótka, humorystyczna opowieść z miłym przesłaniem o pokonywaniu swoich lęków, słuchaniu rad i przemyśleniu swoich kroków. To także świetna opowieść o docenianiu tego, co jest nam dane, nawet jeśli na pierwszy rzut oka uważamy, że jest nam do niczego niepotrzebne. Wszak wszystko jest jakimś doświadczeniem, które nas kształtuje. Polecam każdemu: od przedszkola po dorosłość.
Monika Kilijańska
Ocena: 10/10