[stextbox id=”custom” caption=”Szczegółowe informacje” bwidth=”2″ color=”000000″ ccolor=”000000″ bcolor=”33CCCC” bgcolor=”6666CC” cbgcolor=”003366″ bgcolorto=”003366″ cbgcolorto=”003366″ mleft=”10″ mright=”10″ mtop=”10″ mbottom=”10″ image=”null”]Autor: Julia Donaldson, Axel Scheffler
Tłumaczenie: Joanna Wajs
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: 12 lutego 2020
ISBN: 978-83-10-13560-5
Liczba stron: 32[/stextbox]
O ile Gruffalo ma grono fanów, to Ćmony i Smeśki już mniej. Jednak ta książka zasługuje na równie dużą sławę, a dzięki Naszej Księgarni, ta historia w końcu może dotrzeć do dzieci w naszym kraju.
O czym jest ta opowieść? O tolerancji, miłości, uwadze, szczęściu, zaślepieniu. To historia z wieloma wnioskami. Śmieszna, zabawna, ale wraz z humorem autorzy przekazują młodemu czytelnikowi pewne uniwersalne prawdy i zasady, którymi warto się kierować w życiu. Zacznę jednak od początku i opowiem Wam, o czym jest ta książka. Ćmony i Smieśki to historia o dwóch różnych rodzinach, które zamieszkują jedną planetę, ale nie bardzo za sobą przepadają. Żaneta była Ćmioniątkiem, czerwona z dziada pradziada, a Arturek był niebieski jak wszystkie Smieśki. Od dziecka babcia z dziadkiem powtarzali naszym bohaterom, że nie wolno im się ze sobą zadawać, jednak Żaneta i Arturek zakochali się w sobie, wsiedli do rakiety i uciekli. Ćmony i Smieśki wyruszyły na poszukiwania uciekinierów – oblecieli wiele planet, spotkali przeróżne stworzenia. Czy czegoś podczas swojej wyprawy się nauczyli? Jak najbardziej. Tego, że nie można oceniać kogoś na podstawie jego koloru skóry czy zwyczajów; że nie wygląd nas definiuje, ale to, jacy jesteśmy w środku. Ćmony i Smieśki nauczyli się, że każdy jest taki sam. Gdy po powrocie na swoją rodzinną planetę, spotykają Żanetę i Arturka wiedzą, że nie warto się kłócić, tylko żyć w zgodzie.
Przyznam, że jestem oczarowaną tą historią. Ćmony i Smeśki zachwycają – nie tylko pod względem treści, ale i wizualnie. To wydanie cieszy oko. Chociaż bohaterowie są dla nas może nieco dziwaczni, to rysunki przyciągają wzrok. Gdy treść tego wymaga, są bardziej szczegółowe. Bardzo spodobały mi się ilustracje, które przedstawiają przeróżne planty i ich mieszkańców, których spotkali na swojej drodze Ćmony i Smeśki (dla mnie ta nazwa jest bardzo trudna do wymówienia, taki łamaniec językowy w wersji mini ). Cała historia napisana jest wierszem, który czyta się z wielką przyjemnością i szybko zapada w pamięć. Dzieci lubią rymy, płynny tekst, a tutaj tłumaczka spisała się świetnie, bo podczas lektury nic nie zgrzyta i wszystko do siebie pasuje. Jak wspomniałam wyżej, Ćmony i Smeśki pokazują czytelnikom, że nie można oceniać kogoś na podstawie jego wyglądu. Nie ważne co lubimy czy jaki mam kolor skóry włosów – tak naprawdę niewiele nas dzieli, a śmianie się z kogoś, kto lubi co innego, jest bardzo niemądre. Ćmony i Smeśki żeby to zrozumieć, potrzebowali Żanety i Arturka. A my? Staram się wychować mojego syna na kogoś empatycznego, współczującego; kogoś, kto nie ocenia innych, bo inaczej wyglądają czy się zachowują. Pielęgnuje w nim miłość do bliźniego, a ta książka, tylko mi w tym pomaga.
Czytajcie dzieciom Ćmony i Smeśki, bo naprawdę warto.