Żegnaj, mój Łatku – Devon Sillett
Nie lubimy rozmawiać o śmierci, chociaż jest nieodłącznym elementem naszego życia. Ciężko przeżywamy stratę bliskich i nie rozumiemy często, czemu to właśnie oni musieli odejść. Dorosłym jest trudno pogodzić się z towarzyszącymi wtedy emocjami, a co dopiero ma powiedzieć małe dziecko? Jak przygotować malucha na odejście ukochanej osoby lub wyjaśnić, że już jej nie ma?
Zarys fabuły
Oliwia miała najlepszego przyjaciela Łatka, z którym robiła wszystko. Razem jako superbohaterowie tropili złodziei, robili dobre uczynki, ale przede wszystkim przeżywali niesamowite przygody. Dziewczynka była pewna, że piesek będzie z nią już zawsze, ale nagle go zabrakło. Została tylko pustka oraz niewyobrażalna tęsknota. Oliwia nie mogła poradzić sobie z tą stratą, ale pewnego dnia wiedziała już, co musi zrobić. Ubłagała mamę, by adoptowali nowego psa ze schroniska. Czy była to dobra decyzja?
Jeśli ludzie kojarzą kogoś po jednej rzeczy, to ja przez swoich przyjaciół jestem pewnie kojarzona z miłością do zwierząt. I tego samego staram uczyć się Potworków. Wszak psy, koty, czy inne zwierzęta, to też istoty czujące i trzeba je traktować z dobrocią i miłością. One też niestety czasem odchodzą i ich strata jest równie bolesna, jak po stracie bliskiej nam osoby. Żegnaj, mój Łatku to tytuł, który pięknie opisuje temat przemijania i tęsknoty.
Słów kilka o szacie graficznej
Strasznie spodobała mi się okładka tej książki. Robiona jakby na album ze zdjęciami, które skrywają w sobie historię pełną emocji. I faktycznie coś w tym jest, bo ilustracje w środku są niezwykle sugestywne. Nicky Johnston zauroczył mnie swoimi pracami, miłą dla oka kreską i ogromem uczuć w nich ukazanych.
Moje wrażenia
Devon Sillett w Żegnaj, mój Łatku porusza temat niezwykle trudny, ale robi to z wyczuciem i delikatnością. Nie wspomina o samej śmierci czy umieraniu, a raczej o tym, że wszystko przemija. Mówi też o tym, jak wygląda życie po odejściu kogoś przez nas kochanego. Treści zbyt dużo tutaj nie ma i tekst jest prosty w odbiorze. Jednak w połączeniu z ilustracjami ma w sobie duży przekaz.
Na zakończenie
Nie jest to historia na dobranoc, warto ją przeczytać z dzieckiem, gdy ma się dużo czasu, by omówić wątki w niej poruszone. To historia idealna, by rozpocząć rozmowę o tym, co się czuje po utracie pupila, że możemy cierpieć i tęsknić. Co bardzo mi się podobało, to wytłumaczenie decyzji o adopcji psa ze schroniska. Położono nacisk, że nowy członek rodziny nie zastąpi starego, że można kochać oba zwierzaki i każdego za coś innego. Żegnaj, mój Łatku to też piękne świadectwo tego, jak mocna więź może wystąpić między człowiekiem a zwierzęciem i ile daje to radości.
Żegnaj, mój Łatku z pewnością wywoła wiele łez u małego i dużego czytelnika (przyznaję się, że jestem jedną z tych osób), ale da też spokój, zrozumienie dziecięcych emocji oraz ich ukojenie. Myślę, że autor rewelacyjnie poradził sobie wątkami przez siebie poruszonymi. Smutek jest czymś naturalnym, gdy tracimy ukochanego przyjaciela, a każdy z nas inaczej radzi sobie z żałobą. I co ważniejsze, przekonuje, że ruszenie dalej, pokochanie nowego pupila nie oznacza zapomnienia. Wszak serca mamy pojemne, a tyle słodkich mordek potrzebuje ciepła i miłości.
Autor: Devon Sillett
Ilustrator: Nicky Johnston
Tłumaczenie: Joanna Olejarczyk
Tytuł: Żegnaj, mój Łatku
Tytuł oryginału: Goodbye to Barkley
Wydawnictwo: Jedność
Wydanie: I
Data wydania: 2022-01-14
Kategoria: lit. dziecięca (3+)
ISBN: 9788381444750
Liczba stron: 25