Jeśli chodzi o psy, to długo wychwalamy ich lojalność, to, jak wspaniałymi są towarzyszami, jakie są mądre i urocze. Te wszystkie komplementy oczywiście są zgodne z prawdą tyle tylko, że pomijając w tym zachwycie nad towarzyszami koty, robimy im ogromną krzywdę. Na koty narzekamy, mamy na nie alergię wydaje się nam, że nie mają empatii, że są bardzo egoistycznymi mieszkańcami naszych domów, a w związku z tym, niezbyt chętnie przygarniamy je pod swój dach. Chyba że wydarzy się coś, co odmieni nasze podejście do tych futrzaków…
Wielorodzinny dom na ulicy Pazurkowej (a właściwie jego mieszkańcy) nie był przyjazny kotom. Psy owszem, ale koty oskarżano o wszystko, co złe i nie patrzono na nie życzliwie. Wszystko zmieniło się, kiedy na Pazurkowej pojawił się Ogryzek, rudy puchaty kot, pałający miłością do karpia i choinki. Przybłąkał się w momencie, kiedy w człowieku budzi się duża doza empatii oraz życzliwości, kiedy w świątecznym uniesieniu robi rzeczy, których normalnie by się nie podjął.
Kiedy w Wigilię rudzielec zjawia się przy Barbarze Kociejko, jej najmłodszy syn nazywa go od razu Ogryzkiem. A kiedy nada się komuś imię, to trudno wyprosić o ze swojego domu. Zatem Ogryzek zostaje nowym członkiem rodziny, ku uciesze najmłodszego dziecka, Mikołaja, a także starszej Milki i Franka. I nie ma znaczenia, że zjadł karpia przeznaczonego na wigilijną kolację tym bardziej że okazało się, że za karpiem właściwie nikt nie przepada. Zostało mu także wybaczone zaatakowanie choinki, powzięto nawet postanowienie, że rodzina w przyszłym roku wymieni ozdoby na drewniane.
O ile rodzina Kociejko kota pokochała od razu, to o pozostałych mieszkańcach domu nie można tego powiedzieć. Prowodyrem tego ruchu przeciwko rudzielcowi jest pan Marudko, o charakterze adekwatnym do nazwiska. Jego kategoryczny sprzeciw wobec Ogryzkowi nie zostaje jednak uwzględniony i tym sposobem kot na dobre zadomowił się na Pazurkowej. A przynajmniej tak by się wydawało do chwili, kiedy niemal niepostrzeżenie wymknął się na zewnątrz i… słuch po nim zaginął. O dziwo, w poszukiwania kota włączyli się wszyscy mieszkańcy domu, tyle tylko, że podjęte działania kończą się fiaskiem…
Co się stało z Ogryzkiem i czy kiedykolwiek pojawi się on jeszcze na Pazurkowej? W jaki sposób zaginięcie kota i wspólne poszukiwania zjednoczą mieszkańców domu? Przekonamy się o tym dzięki wspaniałej, ciepłej opowieści pt. „Ulica Pazurkowa. Na tropie Ogryzka”. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Bis książka autorstwa Aleksandry Struskiej-Musiał, ze wspaniałymi, pobudzającymi wyobraźnię ilustracjami Moniki Rejkowskiej, to propozycja nie tylko dla dzieci w wieki przedszkolnym czy wczesnoszkolnym, ale również dla wszystkich miłośników miauczących futrzaków.
Ta niezwykle ciepła i barwna opowieść z pięknym zakończeniem, dającym nadzieję na to, że człowiek potrafi odnaleźć w sobie pokłady ciepła i współczucia, zachwyca i otula niczym ciepłym kocem. Nie brak w niej też humoru, bowiem Ogryzek jest wielkim miłośnikiem ryb, a także wzorów do naśladowania. To również idealna książka w sytuacji, kiedy chcemy zacząć rozmowę z rodziną o posiadaniu kota. Wszak Ogryzkowi nikt się nie oprze!
Justyna Gul
Autor: Aleksandra Struska-Musiał
Tytuł: Ulica Pazurkowa. Na tropie Ogryzka
Ilustracje:
Wydawnictwo: BIS
Data wydania: 2020-05-27
Kategoria: literatura dla dzieci
ISBN: 9788375516357
Liczba stron: 64