Magia Bożego Narodzenia

Magia Bożego Narodzenia

Date
gru, 16, 2022

Magia Bożego Narodzenia

Planszówki mają wiele tematów, dają też wiele możliwości. „Magia Bożego Narodzenia” jest propozycją na spędzenie czasu w przedświąteczny, ale i świąteczny czas. Czy jednak można coś mistycznego zamknąć w pudełku i ograniczyć do planszy?

Zacznijmy od kontrowersji wokół samego tytułu, spotkałam się bowiem z oburzeniem, że Święta to cud, a nie żadna magia, że to pogaństwo i inne tego typu porównania. Osobiście nie mam nic do magicznych czy cudownych świąt, oba określenia znaczą dla mnie po prostu to samo: ma być miło, wyjątkowo oraz że ten czas ma w sobie „to coś”. Tu bym się nie czepiała, nie chcę, nie kupuję, ale też nie oceniam i nie krytykuję.

Gra przewiduje podział na kilkuosobowe drużyny, które inscenizują, rysują lub opisują hasła zasugerowana przez wylosowaną kartę tak, by zgadła drużyna osoby pokazującej. Oczywiście drużyna przeciwna też zgaduje i kto zrobi to szybciej – zdobywa żeton punktowy położony na planszy. Są też anielskie karty, które po wykonaniu zadania natychmiast dają punkt drużynie, która je wylosowała. Do celu idziemy jednym pionkiem, czyli razem, ale wygrywa drużyna, która przyniesie najwięcej punktów, czyli podarków. I tu już mi się nie podobało na etapie instrukcji. Bo przecież nie ilość prezentów się liczy, a poza tym zabawa, kooperacja i od razu w mojej głowie zapaliła się lampka. Co ciekawe, nawet dzieci mnie stopowały, że to nic, że przecież i tak idziemy razem, a punkty to tak, tylko żeby wiedzieć, kto ma więcej i nie ma to znaczenia. Jak się okazało, rację miałam ja. Graliśmy na dwie drużyny, ja z dziewięcioletnim synem, mąż z jedenastoletnią córką. Dzieciaki ograne, przyzwyczajone do przegrywania, umiejące przegrywać, a jednak u syna pojawiła się frustracja i płacz. Bo ktoś zgadł szybciej, bo ktoś wcale się nie domyślił i ma się mniej punktów. Po grze i katastrofa.

Usiadłam z córką do rozgrywki dwuosobowej, bo gra przewiduje taki scenariusz. Tu wygrywa się nie żetonami, a ilością anielskich kart, czyli ogromna losowość. Syn usiadł z nami, słuchał opowieści i odgadywał zagadki i miał z tego ogromną frajdę! W związku, z czym stworzyli zasadę, że nie gramy na punkty, po prostu jesteśmy razem w grze, zgadujemy nawzajem to, co karta każe zainscenizować i idziemy razem do żłóbka. Ewentualnie zbieramy punkty, ale na koniec i tak dajemy wszystkie. Da się. Jednak zastanawiam się, czy w grze, która ma nieść radość, faktycznie konieczny jest ten element rywalizacji, czy nie można było tego rozwiązać inaczej. Bo sama gra jest ciekawa, można się lepiej poznać, można się pośmiać. I wcale nie trzeba trzymać się Bożego Narodzenia. Ja na przykład wczoraj przy zwyczaju świątecznym pokazywałam święcenie pokarmu. Bo kto powiedział, że ma być prosto i jednoznacznie? To jest duży plus tej gry. Można grać z młodszymi dziećmi, w proste rozwiązania, a można mieć rzeczy z kosmosu. Bo to my wybieramy, jaką rzecz pokażemy, karta daje nam tylko ogólną wskazówkę.

Muszę też zwrócić uwagę na coś, na co jestem uczulona – pudełko. Ogromne, grube, obiecujące pokaźną zawartość, a w środku wiatr hula. Ta nie wpływa na jakość gry, ale mnie denerwuje, choćby ze względu na ilość miejsca na półce. Gra też nie jest tania, więc tym bardziej spodziewamy się bogatego środka, a nie kilku żetonów, dwóch pionków, sterty kart i planszy. Inną sprawą jest to, czy gra jest warta swej ceny, bo jak wycenić wspaniały czas razem, spędzony na głębszym poznawaniu się i po prostu na byciu ze sobą?

Plusy? Regrywalność. Za każdym razem można wpaść na inną rzecz, inaczej coś pokazać, za każdym razem inny gracz dostaje nawet te same karty i już wszystko się zmienia. Na plus też w zasadzie nieograniczona liczba osób, które mogą siąść do rozgrywki, proste zasady i brak przedziału wiekowego. Bo choć maluch może nie wiedzieć paru rzeczy, to jednak spędzi miło czas z rodzicami, bo rozgrywka też nie jest długa. I przede wszystkim wiedza. Na każdej karcie jest jakaś ciekawostka związana z Bożym Narodzeniem, niektóre zaskoczyły nawet mnie.

Czy to dobry pomysł na prezent? Jeśli lubicie zagadki i kalambury, a do tego chcecie trochę inaczej spędzić czas do Świąt – jak najbardziej.

Katarzyna Boroń


Wydawca: Familium
Projektant: Familium
Kategoria: dla każdego
Wydanie: I
Instrukcja: polska


Szkrabajek

Cześć, moi milusińscy. Jestem Szkrabajek, a to moje małe królestwo- z biblioteczką i regałem wspaniałych gier i filmów. Na naszej polanie chyba nikt nie jest tak oczytany jak ja. Uwielbiam się bawić, czytać i sprawdzać, co w trawie piszczy, chyba jak każdy robaczek, prawda? Na szczęście nie muszę zajmować się tym sam. Stworzyły mnie mamy i ciocie, które szukały miejsca, będącego spełnieniem marzeń dzieci w ich rodzinkach.

Leave a comment

Related Posts


Przeczytaj również

DZIWNY ŚWIAT w trzech odsłonach

DZIWNY ŚWIAT w trzech odsłonach

Kasialis 28, 2022

Trzy odsłony niezwykłej opowieści o niebezpiecznej wyprawie w „dziwny świat”, którego odkrycie i poznanie na zawsze odmieni życie osób biorących…

Wielkie rzeczy dla najmłodszych

Wielkie rzeczy dla najmłodszych

Kasialis 7, 2020

Wielkie rzeczy dla najmłodszych Dla fanów, uczestników festiwali książkowych, ten rok nie jest dobry. Kolejne wydarzenia zostają odwołane, a część…

Zapowiedź: Czas, czyli wszystko płynie

Zapowiedź: Czas, czyli wszystko płynie

Szkrabajekmaj 30, 2023

Co to jest czas? Dlaczego raz płynie szybciej, a raz wolniej? Kim są złodzieje czasu? Czy dzień i rok na…

Bajka o lęku – Agnieszka Jucewicz

Bajka o lęku – Agnieszka Jucewicz

Szkrabajeksty 7, 2023

Książki dla dzieci zawsze urzekają mnie prostotą z jaką autorzy poruszają ciężkie tematy. W przypadku “Bajki o lęku” Agnieszki Jucewicz…

W górach. Nad morzem

W górach. Nad morzem

Szkrabajekcze 3, 2022

Dueat Germano Zullo & Albertin wie, co robi. Ich książeczki są świetnie wydane, a oni sami zostali laureatami nagrody za najlepszą książkę dla dzieci Ragazzi Award. Teraz…